Heloł:) Jak tam Wasze budowy? lecą jak pendolino? czy raczej jak "nie ma"?--> co w języku mojej 2,5 letniej córki oznacza "ślimak" czemu- nie wiem , nie pytajcie haha ...
U nas raczej budowa ślimak- i to na dodatek jakiś pechowy. Tynki zrobione, więc trzeba było zrobić kolejny krok. I tu tadam radam tadam, mój Małż wyraził zgodę na firmę. Po wielogodzinnych rozmowach na szczycie zgodził się na firmę i nawet sam ją znalazł. Wszystko pięknie, ale na firmę trzeba było czekać miesiąc- 3 tyg, ale wyszło jak zawsze czyli plus dwa tygodnie dodatkowo, bo coś tam, coś tam...
No ale jak już firma przyjechała to już poszło pędzikiem i w ciągu tygodnia jakoś pojawiła się instalacja wodna. Przedyskutowaliśmy z Panami gdzie co ma być, gdzie prysznic, gdzie kibelek, gdzie bidet:) Panowie improwizowali z Małżem, przymierzali się przy ścianach i tak mąż był bidetem a Pan muszelką i po obradach poprzesuwali to w jedną stronę to w drugą :D i jest git. To znaczy było ....
... bo potem okazało się, że Panów przez tydzień nie było, potem przyjechał Pan od posadzek, żeby pomierzyć wszystko i okazało się, że wylewka została zrobiona meeega krzywo i mamy wyżyny i niziny nawet do 5 cm różnicy a nawet można dopatrzyeć się i 8cm. No to co, myślimy co by tu zrobić, czy może jakaś zaprawa czy coś tam samoruwnająca się, może jakieś kulki styropianowe ... Pan fachman miał też myśleć i dzwonić.... no to teraz można by było ogłosić konkurs, jak to się zakończyło? ciekawa jestem ile osób by wygrało i obstawiło takie zakończenie :)
Pan Zdzisiu, Rysiu, Isiu przyjechał ale kiedy? po tygodniu i stwierdził, że jeszcze raz pomierzy, bo ma świeżo skalibrowany sprzęt i po nowych pomiarach wyszło, że jest wszystko w normie i nic nie trzeba robić, żadnych równań.... no to kto zgadł ? :D oczywiście to nie prawda, bo różnice w poziomie dalej były, a Małż jest osobą u której żadne odchylenie nie przejdzie, tym bardziej pod podłogówkę, gdzie wszystko musi być pod poziomiczkę, pod zapałkę skuł nierówności największe gdzie były i tyle w temacie. Kto się jeszcze nie pogubił, to zauważył,że już 1 tydzień w plecy byliśmy, kolejny też zleciał, aż ktoś się w końcu pojawił. Panowie zamontowali rury w kotłowni i 2 szafy od podłogóki. Zajęło im to z jakieś 4 dni i kolejny tydzień przestoju, bo Panów nie było. Po kolejnym tygodniu przyjechali i zamontowali rury od rekuperacji. Rekuperator jeszcze się nie pojawił, czekamy ... bo Panów tydzień nie było. Nie wiem jak mój Małż to robi, bo mnie krew zalewa od tych przestojów. Robota miała być zrobiona szybko i sprawnie podobno 4 tygodnie. A z moich obliczeń wygląda, że 3 tyg już przestoju mamy. No to lecimy dalej. Po przestoju, moich krzykach które niestety słyszał tylko Małż i telefonach do Szefa Panów fachowców, znowu poruszenie. Firma przywiozła styropian ... i tu chciałam się założyć z Małżem, bo ja obstawiałam, że styropian Panowie przywiozą i pojadą, nic nie robiąc.Natomiast Małż się łudził jeszcze, że chociaż coś pościemniają i stworzą pozory... noooo, także tego... wygrała bym ;]ale następnego dnia czyli dzisiaj pojawili się i pojawił się styropian na piętrze wraz z folią i w jednym pokoju na dole.
Bilans jest taki, że do zrobienia przez "Fachowców" ma być:
1. instalacja wodna: ZROBIONE
2. podłączenie pieca gazowego i piec od nich: NIEEE MA
3. solary: NIEEE MA
4. rekuperacja: POŁOWICZNIE/rury są/ rekuperatora brak
5. podłogówka: POŁOWICZNIE
6. posadzki: NIEEE MA
W między czasie przed firmą Małż, coś tam cały czas grzebie, takie popierdułki, mało widoczne czasami a czasochłonne, a tu porządki, a tu schody do pralni i do pomieszczenia przechodniego do garażu, odkurzacz centralny-rury, jakieś alarmy-kable, a to kable powrzucać w peszle i do kotłowni wrzucić, gdzie będzie całe centrum dowodzenia w szafie... i tak bez końca. Szczęśliwy ten kto się nie buduje, albo ten co się już wybudował :) Jeszcze dłuuuga droga przed nami, patrząc na front robót, które jeszcze nam zostały do wykonania przed tak zwaną wykończeniówką,a zima tuż tuż. Haha tak, nie zwariowałam, mamy drugą połowę lata, ale przeliczając na czas robót i na to kiedy w końcu firma skończy i będziemy mogli szpachlować ściany, ocieplać dach, podwieszać sufity na piętrze, to zastanie nas już zima. A dla czytających przypominam, że mój Małż cały tydzień jest poza domem i działa jedynie na weekendy. A po doświadczeniach ze swojej pracy i dotychczas zebranych na naszej budowie, to faktycznie lepiej dłużej i samemu niż wpuszczać znowu FACHOWCÓW jak by wyciągniętych z programu Usterka ;] pozdrawiam wszystkich fachowców, wieszę w to że są na tym świecie i tacy, którzy się znają na robocie :P