Manitou, manitou...
Jak to zwykle bywa, trzeba coś załatwić na szybko i się okazuje, że problemów więcej niż sobie można wyobrazić. Zamowilismy pustaki ceramiczne w piątek. W poniedziałek czyli wczoraj zadzwonił do nas Pan z info ze sklepu, że dostawa będzie dzisiaj o 7:30 rano. I co ... I trzeba załatwić manitou, co by nam ładnie rozladował transport I umieścił palety na budowie. Ale jak pech to pech. Manitou chyba jedyne dostępne u nas w ajoła city okazało się zepsute. To lecimy dalej, szukany. Ktoś tam nie mógł, ktoś sprzętu nie ma I w końcu Pan się zrodził łaskawie podjechać na oględziny terenu dzisiaj. Wózek widłowy więc nam rozladował palety na chodniku i czekamy na Pana z jakimś sprzętem co by przybył na oględziny. I czekamy . Godz 12 dalej czekamy. Godz 13 dalej czekamy. Mądra moja głowa cos już przeczuwala ze może być problem więc wykombinowalam koparke. Mąż zadzwonił I koparka i 16:30 z widłami ładnie pracowała. A Pana do oględzin jak nie było tak nie było. I jak tu liczyć na ludzi.
Ale nie ma to tamto. Pustaki stoją I się ładnie uśmiechają do nas :) obyło się bez manitou I bez Pana.